poniedziałek, 12 stycznia 2015

Jak tu się zabrać do działania...

Kilka dni temu rozmawiałam z moją młodszą siostrą, która obecnie jest w drugiej klasie liceum. Często staram się przekazać mi odrobinę mądrości życiowej, ale ostatnio po raz pierwszy to ona poprosiła mnie o radę.
Jej problemem okazała się motywacja do nauki - a raczej jej brak.
W jej wypadku wynika to głównie z obawy przed porażką i lekkim przerażeniem spowodowanym ogromem materiału. Wiele osób ma podobne problemy, więc pomyślałam, że tutaj napiszę co poradziłam mojej licealistce.

Duża ilość materiału

Kiedy czeka nas jakieś duże i trudne zadanie ogarnia nas strach. Mamy ściśnięty żołądek, w głowie same czarne myśli i najchętniej ucieklibyśmy gdzie pieprz rośnie. I zazwyczaj uciekamy, a raczej odwlekamy zabranie się za czekające nas zadanie.
Nie, to nie z lenistwa! Robimy tak dlatego, żeby przez jakiś czas poczuć się dobrze. Działanie samozachowawcze - bronimy się przed nieprzyjemnymi i bolesnymi emocjami.

Rozwiązaniem w takiej sytuacji jest podzielenia dużego zadania na małe części. Na przykład jeśli planujemy naukę na sprawdzian z biologii możemy ją podzielić na takie elementy: przygotowanie biurka do pracy, zebranie wszystkich materiałów w jednym miejscu, przeczytanie jednego rozdziału, powtórka i tak dalej.
Kiedy już mamy takie małe cząstki nauka, a raczej zmotywowanie się do niej powinno nam przyjść dużo łatwiej.

Ważne jest też wzięcie odpowiedzialności – zamiast mówić „muszę” można powiedzieć „mogę”. „Postanawiam, że dziś nauczę się jak przebiega fotosynteza”, „postanawiam, że dziś zrobię powtórkę, ale tylko jednego rozdziału”.
I do dzieła!

Strach przed porażką

Podejmowanie działania wiąże się z ryzykiem - możemy ponieść porażkę. Kiedy podchodzimy do egzaminu możemy go nie zdać. Jak zamierzamy wziąć udział w biegu ulicznym może się zdarzyć, że go nie ukończymy. Nawet z porannym wstaniem z łóżka jest ryzykowne!

Jednak jeśli pomyślimy, że dane działanie, konkretna dziedzina, w której coś zamierzamy zrobić jest tylko fragmentem naszej osoby łatwiej nam będzie przyjąć przegraną.
Warto zbudować wiele filarów, na których będzie się opierała nasza samoocena – rodzinna, pasja, sport, praca, nauka. Wtedy negatywne uczucia spowodowane niepowodzeniem w jednym z obszarów zostanie zamortyzowane przez pozostałe (w których radzimy sobie nieźle).

Czasami w przezwyciężeniu strachu przed porażką pomaga wyobrażenie sobie co najgorszego może się stać. Jeśli nie zdam egzaminu na prawo jazdy będę musiał podejść do niego ponownie. Kiedy egzamin maturalny nie pójdzie mi tak jak chciałem mogę go potworzyć (wiele osób tak robi). Wszystko jest do przeżycia. I prawdą jest stare powiedzenie – „Co nas nie zabije to nas wzmocni”.


Mam nadzieję, że uda Was się wprowadzić moje zalecenia w życie.
Pamiętajcie, że można je zastosować w każdej dziedzinie - nauka była tylko przykładem.

Powodzenia! 

4 komentarze:

  1. Najlepiej własnie drobnymi kroczkami, małe cele w zasięgu reki i tak wciąż do przodu. Do nauki to chyba każdemu ciężko było się zmotywować, kiedy świat taki ciekawy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie! Ale powoli dochodzę do tego co zrobić, żeby nauka była przynajmniej tak samo ciekawa jak świat dookoła mnie ;)

      Usuń
  2. Dobry plan to połowa sukcesu... A jak do tego dołoży się wsparcie drugiej, motywującej nas osoby, to sukces niemalże gwarantowany! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda. Jeszcze bym dodała wytrwałość, ale o tym napiszę więcej w innym wpisie :)

      Usuń

tekst alternatywny