niedziela, 8 lutego 2015

Slow Life



Od kiedy przyjechałam do Holandii moje myślenie uległo dużej zmianie. Wyjazd z Polski pomógł mi określić co jest dla mnie ważne i jak chcę, żeby wyglądało moje życie. Niestety zmiana była dość bolesnym procesem.

Kilka miesięcy temu było ze mną źle. Codziennie budziłam się z bólem brzucha, nie mogłam jeść, a jedyne o czym mogłam myśleć to to, że na pewno inni radzą sobie lepiej i od rana ciężko pracują, a ja po prostu jestem leniwa i słaba.

Na prośbę bliskich mi osób znalazłam pomoc w postaci cudownej terapeutki i dziś mogę powiedzieć, że mam się dobrze. Jednak nie uwolniłam się zupełnie od strachu, stresu i czarnowidztwa. Nie udało mi się osiągnąć wewnętrznego spokoju. A bez tego ciężko mi radzić sobie z nowymi wyzwaniami i z uśmiechem patrzeć w przyszłość.

I tak się zastanawiam - czy obecnie, w dzisiejszym świecie, możliwe jest spokojne życie? Każdego dnia otacza nas hałas, różne zakłócenia i zalewa nas wala informacji. Jak sobie poradzić z tym wszystkim?

Zastanowiłam się przez chwilę o tym co sprawia, że w moim życiu nie ma spokoju. Wyszła mi taka lista - 

Co na mnie źle działa:

  • Facebook
  • Instagram
  • Pinterest
  • komunikatory
  • seriale 
  • odkładanie działania
  • porównywanie się z innymi
Skoro miałam już listę negatywnych bodźców, od razu spisałam co lubię i to co sprawią, że czuję się dobrze.

Co na mnie działa dobrze lub bardzo dobrze:

  • praca
  • nauka
  • wartościowa rozmowa
  • oglądanie filmów
  • skupianie się na jedne rzeczy na raz
  • planowanie
  • bieganie
  • ćwiczenie
  • jeżdżenie na rowerze

Co mogę z tym zrobić? Postaram się ograniczyć rzeczy z pierwszej listy, a częściej stosować elementy z drugiej. Czy to będzie proste? Pewnie nie. Więc na razie spróbuję wprowadzić zmiany na tydzień. Zobaczę co z tego wyjdzie.

Trzymajcie kciuki,

Pola

poniedziałek, 26 stycznia 2015

Początek dorosłości

Jednym z problemów, na który napotykamy przed "dwudziestką" jest przejście od bycia nastolatkiem do stania się dorosłym. Okres zmiany może trwać nawet kilka lat. Dobrze wiedzieć co się będzie z nami działo.



Według Havighurst'a na okres wczesnej dorosłości (18-35 lat) przypadają następujące zadania rozwojowe:

Wybór małżonka/i.
Uczenie się współżycia z małżonką/iem.
Założenie rodziny.
Wychowywanie dzieci.
Prowadzenie domu.
Rozpoczęcie pracy zawodowej.
Przyjmowanie odpowiedzialności obywatelskiej.
Znalezienie pokrewnej grupy społecznej.

Havighurst stworzył swoją koncepcję na początku lat 70tych poprzedniego stulecia i obecnie wchodzenie w rolę dorosłego oraz mierzenie się z nowymi obowiązkami następuje później. Na "zachodzie" młodzi ludzie zawierają związki małżeńskie w okolicach 30 roku życia, a dzieci pojawiają się jeszcze później.
Okres w życiu pomiędzy ukończeniem szkoły, a dorosłością w pełnym tego słowa znaczeniu został nazwany "wyłaniającą się dorosłością" (ang. emerging adulthood). Młode osoby są w tym czasie są niezależne od ról społecznych i związanych z nimi norm obyczajowych. Mają oni czas na eksperymentowanie, sprawdzanie różnych opcji, zastanawianie się nad przyszłością. Tej fazie rozwoju towarzyszy często chaos i niezdecydowanie. 
Przez brak "rytuałów przejścia" i narzuconych z góry ról młodzi ludzie czują się zagubieni, nie do końca wiedzą co zrobić ze swoim życiem. W tym czasie człowiek mając prawie nieograniczone możliwości, podejmuje najwięcej znaczących decyzji.

W podręcznikach czy artykułach naukowych można znaleźć wiele informacji o tym jak wyglądają fazy rozwoju. Chciałam się z wami podzielić moją wizją "stawania się dorosłym". Sama ciągle się zmieniam, ale już na tym etapie mogę wyciągnąć kilka wniosków. 

Jak w praktyce wygląda początek dorosłości?

Łatwo powiedzieć "jestem już dorosły/a" trudniej to pokazać. Zachowanie i  myślenie dorosłych znacznie różni się od działań i rozumowania nastolatków. Według mnie największą zmianą jest umiejętność przyjęcia perspektywy drugiej osoby. To bardzo trudne! Ja choć już dawno nie jestem
w liceum czasami mam problemy, żeby postawić się na czyimś miejscu. 

Dorosłość wiąże się ze zmianą myślenia "ja, ja, ja" a "my, nas". Chodzi mi o to, że kiedy dorastamy często wydaje się nam, że jesteśmy w centrum wszechświata i, że to właśnie ten wszechświat powinien się do nas dopasować. Kiedy jesteśmy starsi zaczynamy dostrzegać, że jednak szybciej, łatwiej, wygodniej, jest zmienić własne zachowanie czy podejście.

Pożegnanie się z nastoletniością to również stanie się bardziej niezależnym i samodzielnym. Często zakończeniu liceum (czy innej szkoły) towarzyszy wyprowadzka z domu. Bardzo polecam spakowanie plecaka i wyjazd do innego miasta. Ja wyjechałam na studia i bardzo szybko wróciłam do mamusi. Dorosłość mnie przerosła. Drugie podejście zakończyło się sukcesem, poradziłam sobie
z wielką zmianą. Zaskoczyła mnie jednak liczba rzeczy, z którymi musiałam sobie nagle poradzić. Musiałam pamiętać o zakupach, praniu, sprzątaniu i innych zupełnie zwyczajnych rzeczach. Dla mnie to właśnie był początek dorosłości. Radzenie sobie samej.

Co może zrobić licealista, żeby stać się "bardziej" dorosłym?

1. Przyjmij odpowiedzialność. 

Podejmuj decyzje. Myśl o konsekwencjach. Planuj. Kiedy mamy bezpieczne schronienie w postaci domu rodzinnego dobrze jest tak poeksperymentować.

2. Wyznacz sobie obowiązki.

Do tej pory prawdopodobnie rodzice wyznaczali Ci obowiązki - sprzątanie, uczenie się itd. Dorosłość z kolei wiąże się z dobrowolnym przyjęciem pewnych zobowiązań.

3. Szanuj drugiego człowieka.

Jest to trudne zadanie, ale warto jak najszybciej nauczyć się brać pod uwagę otaczających nas ludzi. Można zacząć od rodziców, przyjaciół, nauczycieli. Oni też mają problemy, uczucia czy marzenia. 


O stawaniu się dorosłym można napisać o wiele więcej. Jestem pewna, że kiedyś wrócę do tego tematu.



tekst alternatywny